poniedziałek, 17 marca 2014

Oby pozytywny początek


Dzisiaj oficjalne ważenie. Nieszczęsne 67,6 kg, ale nie załamuję się. Po raz kolejny powiedziałam dość i zaczęłam dalej. Na śniadanie miseczka płatków w owocami i jogurtem naturalnym (nie smakował mi, muszę kupić jednak bakomę). Ćwiczenia wczoraj odpuściłam, ale dzisiaj już jadę dalej. Dokładam rowerek bez dwóch zdań. Choćbym padała na ryjka, to zrobię to i koniec. Pokażę sobie samej, że jednak potrafię i nie szukam wymówek.

Łukaszowi też się przytyło, wiec je to co ja. Większe ilości co prawda, ale jakościowo mniej więcej to samo. Na obiad planowane szaszłyki z warzywami i polędwiczką na grillu, a na kolację sałatka z pieczarkami, suszonymi pomidorami i fasolką szparagową. Trzymam kciuki, żeby było smaczne, bo zrobię to po raz pierwszy. Jeżeli wyjdzie dobre i ładne, to załączę zdjęcie i przepis w odpowiednim dziale. 

Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że nie widzę po sobie tego przytycia. Wciąż wmawiam sobie, że może to przez ćwiczenia? Mydlę sobie oczy dokumentnie :)

17.03.2014r.

śniadanie: miseczka płatków kukurydzianych z owocami i jogurtem naturalnym
II śniadanie: krakersy pełnoziarniste, gruszka
III śniadanie: bułka z wędliną i sałatą
obiad: szaszłyki z warzywami i polędwiczką
kolacja: sałatka z pieczarkami

RAZEM: 1233 kcal

B: 52,9
T: 40,0
W: 18,6
Bł: 26,2

Nie jest źle. Kalorie powinnam dobić trochę wyżej, ale zobaczymy jak będę się czuć, to i tak tylko orientacyjnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz