poniedziałek, 28 października 2013

Dzień 59

photo by: Weissglut

Day 12 - Legs & Back & AB Ripper X

Ten tydzień przebimbałam. Przyznaję się bez bicia i szczerze. Był niezwykle ciężki i zabiegany, ale przetrwałam go i ten tydzień postaram się bardziej dociążyć ćwiczeniami. 
Jestem mimo tego wszystkiego bardzo z siebie zadowolona. W sobotę wypadła mi Yoga i zrobiłam ją całą. Calutkie 1,5h. Oczywiście z przerwami i wieloma błędami i upadkami, ale dałam radę, z czego jestem niesamowicie dumna. Mam teraz poślizg 2 dni, ale wyrównam sobie w miarę możliwości i polecę dalej. Lenistwo niestety czasem wygrywa i przewlekły ból kolan i generalnie stawów, ale zaciskam zęby i ćwiczę. Tym bardziej, że widzę zmiany. Nie rewelacyjne i już brak oponki i tłuszczu tam gdzie zalega, ale wizualne zmniejszenie obwodów i napięcie skóry. 

Dietę trzymam, jest dobrze. Słodyczy staram się unikać jak się da. Gluten jem jedynie w pieczywku, przynajmniej na dzień dzisiejszy. Brzucho już przywykł i się nie denerwuje. 
Żyjemy z Łukaszem póki co na ziemniakach, bo wypłata dopiero dzisiaj a w portfelu całe 20zł. Nie będę komentować... Ważne, że daliśmy radę. Dobrze, że w zamrażalniku jakieś mięsa jeszcze zostały :P. Da się przetrwać.

Weekend minął bardzo leniwie, nie robiliśmy nic konstruktywnego, ale mam gdzieś :). Po to są te 2 dni. Teraz muszę się wziąć w kupę i skończyć prezent dla mamy i wymyślić jakiś tort. Mam ok 3 tygodni, więc powinnam się wyrobić jak zepnę poślady. Jeszcze w międzyczasie trzeba doszlifowywać, a raczej konkretnie zaczynać robić coś w kierunku mojej "działalności" .Tak to nazywam, bo muszę nadać temu jakiś przydomek. Więc niech zostanie tak. Trzeba ograniczyć siedzenie przy komputerze i w AIONie bo tylko marnuję dzień. Może nie całkowicie, ale przynajmniej jego część. Czas chyba na kolejne zmiany w życiu... Bo zanim się obejżę, przeleci mi młodość między palcami i nawet tego nie zauważę... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz