poniedziałek, 30 września 2013

Dzień 31 - pełny miesiąc podsumowanie

photo by: shadddow

Udało się. Przebrnęłam przez cały równiutki miesiąc. Czy było ciężko? Bywały takie dni, kiedy miałam wszystkiego totalnie dosyć, kiedy chciałam wypić szklankę mleka czy normalnego smacznego kakao. Do pieczywa niespecjalnie mnie ciągnie, bo chleb, który piekę w smaku niczym nie odbiega od tego sklepowego. Najgorszym problemem są dla mnie kolacje i posłki które muszę zabierać do pracy. Przebrnęłam i przez to.

Zdarzały się dni, kiedy wpadało coś glutenowego jak np pierogi mamy czy ostatni wypad do miasta i małe ciastko z kawą. Wszystko oczywiście dla ludzi, a takie odstępstwa raz w tygodniu lub rzadziej szkody mi nie wyrządzą. A i tak ograniczam się do minimalnej ilości, bo wewnętrzny głos mi po prostu nie pozwala na więcej, za co mu dziękuję. 

Przez ten miesiąc raz może zasiadłam do ćwiczeń, ale zamierzam teraz to zmienić. Dzisiaj zaczynam Recovery Week z P90X a potem normalne treningi jak tylko się przygotuję. Zostałam też dzisiaj przymusowo w domu bo poszły nam kaloryfery i w nocy zalało nam pół pokoju... Teraz muszę pilnować tych rur i żeby się woda z miski nie przelała. Przez 3 godziny napełniło połowę, strach pomyśleć co by było gdybym wróciła po 9 godzinach...

Aha waga powraca chyba do normy, dzisiaj kolejny spadek. Tego z soboty nie zaliczam po były jakieś niepoprawne wyniki.

EDIT: Jestem po pierwszym dniu treningu. No, można tak powiedzieć. Miałam dzisiaj Cardio X jednak nie dałam rady zrobić całego, dobrnęłam do połowy i zaczęło mi się robić słabo... Pocieszam się że to dopiero 1 dzień, jutro na pewno będzie lepiej. Za długą miałam jednak przerwę i jestem na siebie za to nieziemsko zła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz