poniedziałek, 16 września 2013

Dzień 17 - poimprezowo

photo by: JunJun510

Wczoraj myślę odrobinę zaszalałam, chociaż i tak wyszło całkiem nieźle. Nie zjadłam nic z glutenem, chociaż korciły te placki z tortilli zrobione przez tatę. Zjadłam za dużo skrzydełek, oj za dużo i porównując z moimi dniami poprzednimi to kalorie podskoczyły mocno w górę. Nie przekroczyłam jednak 1500 co uważam za sukces. W sobotę zeszłam poniżej 1000 za co należy mi się bicie po głowie, ale 5 godzin spędziłam w kuchni na robieniu pralinek, więc nawet nie myślałam o jedzeniu, tak byłam zajęta. Nawet nie zważałam na ból nóg, tak potrafię się zaaferować w to co robię, zwłaszcza jeżeli to uwielbiam. Jedyne co mnie w takich momentach irytuje to zbyt mała kuchnia, ale przywykłam.

Sobota została zaliczona do dni aktywnych. Zrobiłam pierwszą godzinę z Callan i do dzisiaj bolą mnie wszystkie mięśnie, ale tak musi być, przynajmniej wiem, że je posiadam pod tą grubą warstwą tłuszczu :P. Do tego 20 minut rowerka. Sukces :)

~ * ~

Dzisiaj siedzę w pracy w tej ponury dzień, współpracownica ledwo gada (co akurat uważam tutaj za plus, przynajmniej mnie nie zagada w poniedziałek) taka jest chora, czekam aż mnie zarazi. Nie pogniewałabym się, bo w taką pogodę siedzieć sama na dupsku do końca tygodniu a w czwartek i piątek jeszcze na jakieś odbiory, to ja dziękuję... Błagam o chorobę :P. Tak wiem durna jestem nie wiem o co proszę :P. 
Zapowiada się ciężki tydzień. Oby go tylko przetrwać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz