czwartek, 12 września 2013

Dzień 13 - tragedia...

photo by: laviniacosta

Nie w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale jednak. Od samego wstania jest mi totalnie źle. Z dnia na dzień spuchłam, mimo iż dostałam już @, brzuch boli od wczoraj praktycznie bez przystanku, ale specjalnie się tym nie "chwalę" i nie chcę łykać tabletek, poza tym wciąż mam wrażenie, jakby mi coś zaszkodziło na żołądek. Do tego w moim umyśle panuje przeświadczenie, że jem zbyt tłusto i raczej mam ku temu uzasadnione podstawy... Myślę, żeby zrobić sobie tutaj małą zakładkę z codziennym wyliczeniem kalorycznym, z posiłków z dnia poprzedniego. Może pomoże mi to ocenić co w moim menu jest nie w porządku. Z pewnością zbyt mała ilość warzyw, to jak zawsze muszę skorygować, chociaż nie za bardzo mam pojęcie w jaki sposób, ale muszę. Owoce jem regularnie, 2-3 porcje dziennie, po jednej sztuce a nie po pół kilo :). Staram się pić sporo, w miarę moich możliwości (kiedyś potrafiłam wypić szklankę dziennie i wystarczało mi to zupełnie, teraz staram się uzupełniać płyny, chociaż idzie to bardzo topornie), codziennie jem śniadanie, nie było jeszcze dnia kiedy bym je opuściła (nie jak moja mama, ale to oddzielny temat...), do pracy zabieram zawsze zapakowane posiłki, jem co 3 godziny, prawie jak w zegarku organizm się o nie upomina. 

Stanęłam dzisiaj jednak na wagę, nie wiem co mi odbiło, ale zrobiłam to. Stoi. Co do grama jest identyczna. Aż dziw bierze... w tamtym tygodniu było niemal identycznie, więc póki co się nie zrażam. Nie chcę jedynie zastoju, kiedy narzeczony będzie leciał z wagą w dół :(...

Proszę o wybaczenie, za taki ponury i bez energii post. Pogoda znów nie sprzyja, a złe samopoczucie raczej dobrze nie nastraja...

EDIT: Dodałam 3 zakładki, których nie można komentować. Są dla mnie, dla mojego własnego kontrolowania. Myślę, że powinny mi pomóc przeanalizować co powinnam zmienić a co nie, a do tego zmobilizują do jakiegokolwiek ruchu. Zaczynam od 14 września. Dlaczego? A no z powodów kobiecych :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz