środa, 28 sierpnia 2013

Mentalne przygotowanie

Od kilku dni mentalnie przygotowuję się do zmian w swoim życiu. Ktoś obserwujący mnie z boku może pomyśleć, że totalnie mi odbiło, że myślę tylko o jednym i niepotrzebnie zaprzątam sobie głowę takimi rzeczami. Na ustach krąży tylko jeden temat, głowę zaprząta tylko jedna myśl. "To już najpewniej obsesja!". 
Nie. To nie tak. Ja uważam taką zmianę za rewolucyjną w swojej egzystencji. Może to jest płytkie i w życiu są istotniejsze problemy. Cóż z tego ? Każdy jest inny, ma własne rozterki. To jest moja. Pokonam tą barierę i nareszcie będę szczęśliwa. I nie chodzi tu tylko o zrzucenie wagi. Nie. Bardziej zależy mi na polepszeniu stanu zdrowa, podleczeniu i tak niszczonej codziennie tarczycy. Nigdy nie przypuszczałam, że będę się zmagać z taką chorobą. Mimo, że tak jak każde dziecko miało taki okres, kiedy chciało mieć jakąś chorobę, żeby tylko bliscy zwracali na niego uwagę, tak ja już podziękuję za takie "wynagrodzenie". Zbyt późno i zbyt dużo.
Nie łamię się, nic mi to nie da. Muszę z tym żyć i się z tym pogodzić. Zrobiłam to już dawno. Teraz czas na kolejny krok.
Ponadto miałam dzisiaj straszny sen, o którym chciałabym jak najszybciej zapomnieć. Byłam w nim wielka i gruba, z wiszącą drugą brodą. Wstając byłam tak przerażona, że musiałam sprawdzić w lusterku czy to przypadkiem nie prawda. Uznaje to za znak. Czas na zmiany, bez wymówek i płaczu. Koniec.
Półki zaczynają świecić pustkami, lodówka czystsza. Powoli zbliżam się do małego celu. Z niecierpliwością i nutką strachu czekam na dzień startu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz